niedziela, 28 grudnia 2014

Na dzień dobry...

Moim pierwszym postem, otwierającym działalność "blogową" chciałabym wyjaśnić, skąd pomysł na tego bloga, czym się będę tutaj zajmować, a czym nie.

Internet to przede wszystkim machina, której zadaniem jest tworzenie uogólnionego przepływu informacji. Machinę tą napędza człowiek, zarówno ten, co zasila to źródło, jak i ten, który z niego czerpie. Możliwości zdobywania wiedzy, dzielenia się doświadczeniami i dalekodystansowa komunikacja to zarówno cud, jak i zmora społeczeństwa XXI wieku. Paroma kliknięciami możemy wnieść tutaj coś dobrego albo bezkarnie zmienić cudze życie w koszmar. Pomagamy sobie nawzajem, wspieramy się i "klepiemy po plecach", albo "opluwamy", obrażamy i rozpowszechniamy fałszywe informacje.

Łatwa dostępność do internetu to doskonała okazja do zdobywania potrzebnych nam informacji i zaspokojenia naszej ciekawości. Coraz więcej pacjentów próbuje sobie w łatwy, szybki sposób ulżyć i wyciszyć zmartwienia, szukając najlepszego rozwiązania. Jest to bardzo zrozumiały mechanizm rozumowania, NIKT (o zdrowych zmysłach) nie chce chorować, przyjmować leków, komplikować sobie życia badaniami diagnostycznymi czy nie-daj-boże operacjami. Trudna dostępność do lekarzy specjalistów rozkręca dyskusje na forach na temat objawów, przyjmowanych leków, kompetencji lekarzy itd.... To też (z mojego punktu widzenia) porażka systemu edukacji w szkołach podstawowych, gimnazjach i szkołach średnich. Od najmłodszych lat uczy się nas rozróżniania drzew, budowy mszaków, mechanizmu zapłodnienia u pszczół, a nikt nie pomyśli, żeby wyjaśnić dorastającemu społeczeństwu "dlaczego lekarz nie zawsze przepisuje antybiotyk i jakie mogą być skutki nadużywania antybiotykoterapii?", "jak zmierzyć sobie tętno, ciśnienie, jakie są ich granice normy i o czym mogą świadczyć odchylenia ich wartości?", "do czego służą podstawowe badania i o czym mogą świadczyć odchylenia ich wyników?". TAKA wiedza powinna nam być wpajana od najmłodszych lat - ŚWIADOMOŚĆ swojego ciała i tego, co się może z nim dziać. Kiedy musimy się martwić i iść do lekarza, a kiedy zadbać o siebie?. Jak się zdrowo odżywiać? Jak często uprawiać sport? Jak dużo spać? Taką wiedze powinny nam przekazywać kompetentne osoby w ramach obowiązkowych zajęć w szkole, a nie Doktor Google z forum pt. "Śliczne Paznokietki".

W moich postach będę chciała przedstawić moje odkrycia z najróżniejszych dyskusji internetowych, dotyczących kwestii zdrowotnych. Nie mam zamiaru tutaj nikogo obrażać i potępiać. Chciałabym tylko pokazać, iloma błędnymi informacjami dzielą się (zasypują) Znachorzy X-sińscy, którzy na co dzień prowadzą wózki widłowe, kręcą warkocze czy doradzają w kwestiach prawnych. Proszę, nie zrozumcie mnie źle, szanuję specjalistów w każdej dziedzinie - hydraulików, bankierów, inżynierów i piekarzy. jedyne co, to chciałabym pokazać, jak wielki dystans trzeba nabrać do informacji, które podają nam osoby, wypowiadające się na tematy z dziedzin im obcych (tutaj medycyny). Te internetowe "perełki" opatrzę również komentarzem, opartym o WIARYGODNE medyczne źródła wiedzy.

Zapraszam do zaglądania!